Bardzo chciałem coś napisać przed wyjazdem, ale chyba jednak nie mam o czym. Wkleję zatem jakiś tekst, bez większego sensu, napisany przeszło dwa lata temu.
lt-arts.deviantart.com/art/Into-The-Nothing-184927701 |
Krzywo
Młodociany
starzec szedł pośpiesznie, mozolnym krokiem. Mijał szklany budynek z czerwonej
cegły, która była pomarańczowa i pięciokołowy czterokołowiec. Rozglądał się na
boki, patrząc przed siebie. Sam nie wiedział gdzie idzie, toteż przystanąwszy
przy drzewie szedł do określonego celu. W oddali widział swój dom, który stał
dwa metry przed nim. Dwadzieścia minut trwała jego kilkusekundowa podróż na
drugie piętro, znajdujące się w jednopiętrowym domu.
Usiadł
do komputera, i tak stojąc przed telewizorem, czytał książkę leżąc na kanapie.
Z radia leciała nieznana mu piosenka, której dosyć często słuchał. W powietrzu
unosił się zapach wiosennych kwiatów, który pachniał jak lubiane przez niego
ciasto, pieczone przez sąsiadkę, której nigdy nie miał. Na biurku leżały
zdjęcia, przyklejone do lodówki. Zdjęcia przedstawiające różnych członków
rodziny zawierały tylko jedną, tę samą, siwowłosą, rudą blondynkę z czarnymi
włosami, kasztanowego koloru. Miała na imię Karolina, dlatego wszyscy milcząc
mówili do niej Krysia. Karolina bardzo lubiła dżem truskawkowy, dlatego
codziennie chodziła do sklepu po dżem wiśniowy, tam kupowała malinowy, by do
domu przynieść brzoskwiniowy, gdzie wszyscy członkowie rodziny mogli posmakować
jagodowego smaku dżemu żurawinowego o smaku jeżyn. Krysia była żoną Michała,
który nie lubił swojego ulubionego - żółtego koloru błękitu. Michał był
prawdomównym hipokrytą, którego zielone oczy, piwnej barwy budziły nieme
okrzyki wśród nieznanych znajomych.
Pracował
jako szkolny dozorca, w recepcji tutejszego banku. Lubił rozmawiać z ludźmi,
dlatego nigdy nie wdawał się z nimi w żadne dyskusje. Był punktualny i spóźniał
się do pracy tylko w dni robocze. Wszyscy kochali tego niekochanego, milczącego
gadułę. Szefostwo nie miało serca by zwolnić tego zabawnego ponuraka, dlatego
robiło to raz na tydzień, co dwa dni. Nigdy nie przywracali mu starego
stanowiska, więc dawali mu nowe na tej samej posadzie.
Pijał
przesłodzoną, gorzką herbatę. Uwielbiał pikantne potrawy, dlatego jadał
wszystko co łagodne. Był człowiekiem niskiego wzrostu, włosami sięgającym
nieba. Wiele osób śmiało się z niskiej wagi tego spasionego grubasa. Jego stopy
małego rozmiaru przypominały ogromne płetwy. Bał się jasnego blasku ciemności,
dlatego milcząc mawiał, iż bezbarwny świat jest pełen kolorów.
- - - - - - - - - - -
Macie może jakieś marzenia?
JT
Fajne, fajne :)
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie wpadła żeby coś takiego napisać.
Pomysłowe!
OdpowiedzUsuńPolecieć na księżyc i patrzeć jak powoli zabijamy Ziemię.
OdpowiedzUsuńPytałeś kiedyś, czy ktokolwiek czyta Twojego bloga. Wchodzę co kilka dni, sprawdzić, czy dodałeś coś nowego. Artykuł dość pomysłowy, ale jak dla mojej subiektywnej opinii za długi. Może nie tyle za długi, co nudny. Ale szczerze pisząc wywołał pewną myśl: jeśli istnieją alternatywne wszechświaty to czy w jednym z nich mogłoby się zdarzyć to, co napisałeś wyżej? Wszechświat, w którym prawa logiki byłyby złamane. Masz, jak sam wiesz, talent do pisania. Nie piszę więc: "Tak trzymaj!", ale "Rozwijaj się!". Pytanie o marzenia pomijam, z racji tej, że nie jest to ani ciekawe, ani niezwykle niezwykłe jak i również nie może być odebrane w "odpowiedni" sposób przez Ciebie, z racji tej, że się nie znamy. Powodzenia w dalszym myśleniu ;-)
OdpowiedzUsuńDrogi Brutusie, nie wiem czy przez to przebrniesz, gdyż przydługie, ale gorąco polecam, bo może znajdziesz tu jakiś trop:
Usuńhttp://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6775/q,Swiat.jako.rzeczywistosc.wirtualna