niedziela, 16 grudnia 2012

Znowu Ja

Pisanie tego bloga składa się z ciągłych przerw i powrotów, powrotów i przerw. Zupełnie jak z chwilowymi iskierkami zapału, gdy motywacja nie mieści się już w naszej głowie i przez jeden dzień planujemy najbliższą przyszłość, która finalnie i tak wygląda inaczej. Bardzo za to przepraszam, ale chyba już tak mam. 

Pierwszy semestr roku szkolnego dobiega końca, sprawdzanie prac na Olimpiadę Filozoficzną dobiegło końca, życie X osób dobiegło końca. A ja wciąż mam możliwość powrotu w ramkę edycji tekstu na bloga. Pogoda przepełniona mgłą, zgniliźną, błotem i szałem zakupowym - czyli to, co Polacy lubią najbardziej. Przynajmniej jest na co narzekać. 


Niedawno była rocznica śmierci Johna. Kiedy wchodzimy na wikipedię, tudzież zaglądamy do encyklopedii (czego już chyba nikt nie robi) w nawiasie mamy podane dwie informację. Datę i miejsce narodzin + datę i miejsce śmierci. Drażni mnie to. Drażni mnie ta budowa notek encyklopedycznych. Drażnią mnie także covery ,,Imagine" Lennona. 

Mam swoją własną wizję tej piosenki: cichą, spokojną, bez przesadnego artyzmu (który przypomina autyzm), wydłużania końcówek. Prostych, jak sama piosenka. 


fc00.deviantart.net/fs70/f/2010/148/c/5/Philosophia_by_Pretty_Tamy.jpg


Tematem mojej pracy na olimpiadę było pytanie, nawiązujące do poglądów Rousseau. Może wkleję tutaj cały temat:
Czy cywilizacja zmusza człowieka do bycia hipokrytą? Rozwiń temat w odwołaniu do znanych ci koncepcji filozoficznych.

I pytanie wydaje się być banalne, oczywiste. Bo, że jesteśmy hipokrytami to nic nowego. Zastanawiałem się jednak nad tym, czy aby na pewno przez cywilizację? Wiedziałem, że zakładamy maski zależne od marki nowych butów, wiedziałem, że gramy teatrzyki, uśmiechamy się, udajemy. Ale czy na pewno miało to wynikać z cywilizacji? Może jednak miało być czymś pierwotnym? Przyrodzonym naszej naturze. 

Po przeglądzie poglądów wielu Wielkich i tych mniejszych na temat społeczeństwa, cywilizacji, człowieka... Doszedłem do wniosku, że hipokryzja jest czymś wcześniejszym od cywilizacji. I to właśnie ona daje nam możliwośc utworzenia jej, jest jej siłą sprawczą. Bo chcemy być z innymi ludźmi z własnej woli, nawet jeśli ma nas to ograniczać. Po krótce ilustruje to Schopenhauer, pewną metaforą:

  ,,Pewna gromada jeżozwierzy skupiła się w zimowy dzień możliwie blisko siebie, aby wzajemnym ciepłem uchronić się przed zamarznięciem. Wkrótce jednak odczuły nawzajem swe igły, co je znowu od siebie oddaliło. Kiedy potrzeba ogrzania się zbliżyła je znowu, powtórzyło się to drugie zło, tak że szarpało je między sobą jedno i drugie cierpienie, póki nie znalazły umiarkowanej odległości, w której najlepiej mogły znieść jedno i drugie. W ten sposób potrzeba towarzystwa, wyrastająca z pustki i monotonii własnego wnętrza, spędza ludzi razem, ale ich liczne odstręczające właściwości i nieznośne wady znowu ich od siebie odpychają[1].

fc03.deviantart.net/fs11/i/2006/212/9/d/Elder_Porcupine_by_ursulav.jpg


Pewnie to tylko takie ględzenie sobie, bez większego znaczenia. Bo wspominam o pracy, nie podając całego ogromu użytych w niej argumentów. Skończę was zanudzać tym tematem, końcowym cytatem.
   

Tak więc odpowiedź na pytanie: czy społeczeństwo zmusza człowieka do bycia hipokrytą?, brzmi: „nie”. Owszem, jesteśmy hipokrytami, ale nie dlatego, że społeczeństwo (cywilizacja) zmusza nas do tego. Jesteśmy hipokrytami, bo taka jest nasza ludzka natura, która każe nam skrywać się za maską i ujawniać z siebie tylko tyle ile w danym momencie chcemy. Tkwi w nas specyficzna forma hipokryzji, nazwana przez myśliciela z Królewca aspołeczną towarzyskością, która jest przed społeczeństwem, która umożliwia jego powstanie i warunkuje jego istnienie. Naszych bliźnich „nie możemy znieść, ale też nie możemy się bez nich zarazem obyć[2].
Jesteśmy hipokrytami, bo nie możemy nimi nie być.
fc06.deviantart.net/fs9/i/2006/048/0/c/Christmas_by_applefight.jpg

Dziwnie to wyszło graficznie, ale nic na to nie poradzę.

Święta!

Czyli przedświąteczna atmosfera, przedświąteczne zakupy, przedświąteczne nerwy, przedświąteczne porządki, świąteczna atmosfera, świąteczne zakupy, świąteczne nerwy, poświąteczne porządki. Lubicie Boże Narodzenie? Ostatnio dowiedziałem się, że Wigilia obchodza jest w ramach rocznicy przed świętem Boga Słońca, a nie w związku z narodzinami Chrystusa. Przynajmniej pierwotnie była. 

Jakoś nigdy nie przepadałem za świętami. Była to dobra okazja, żeby się najeść i dostać coś miłego. Jednakże czasy się zmieniły. Dostrzegam teraz całe zamieszanie - problemy finansowe, rodzinne, zdrowotne. Otoczka świąt to kolejne wyzwanie, czy aby starczy do pierwszego... a kiedy już uda Nam się zasiąść do wigilijnego stołu to początkowo panuje cisza. Z czasem ktoś zaśpiewa kolędę, która oficjalnie rozpoczyna całą symfonię kłótni, wyliczeń, napomnień, wspomnień, wypomnień i przechwał. Nie szkodzi, w końcu taki jest ,,urok" rodzinnych imprez.


fc00.deviantart.net/fs10/i/2006/097/5/c/Shop_by_avotius.jpg

Mam chyba drobny uraz albo zwyczajnie z natury jestem nastawiony na narzekanie. Co można zauważyć poniżej i powyżej. Prezenty mi się nie podobały? Sam nie wiem, wolę je dawać, niż otrzymywać. Chyba za bardzo stresuje się sferą finansową. Żebym nie był za dużym balastem, obciążeniem, przeszkodą, albo nawet żebym zarobił coś i dopomógł. Ale w końcu jestem dzieckiem. Taka ma rola! 

A jak wyglądają Święta u Was? Jak tam końcówka semestru? Piszcie w komentarzach, lubię te nasze skromne interakcje! 

I jeśli, mimo wszystko, nadal tu jesteście... Bardzo Dziękuję! Trzymajcie się.

Pan Nikt


[1]   Wolne tłumaczenie [z:] Artur Schopenhauer, Barerga Und Baralipomena, Brodhaus, 1891, str. 298
[2]   Immanuel Kant, "Idee do ujęcia historii powszechnej w aspekcie światowym", str. 179

7 komentarzy:

  1. W końcu ktoś poruszył ten temat hipokryzji, o którym nawet ostatnio rozmawiałem z kolegą. Faktycznie, wydaje mi się, że nie sposób przegiąć w jedną albo w drugą stronę. Możemy być totalnie szczerzy, ale wówczas przyniesie to więcej strat niż korzyści, a możemy być totalnymi hipokrytami, co znów naraża nas na społeczny ostracyzm (znam taką jednostkę, takiego wpierdalcza-się-tam-gdzie-go-nie-chcą, o którym każdy mówi, że jest on dwulicowy).

    Święta jak to święta. Co roku ta sama chujnia i smutne zastanawianie się, dlaczego umarła we mnie cała ta magia i dlaczego pod choinkę dostanę najwyżej paczkę słodyczy z Lidla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeśli będziemy totalnie szczerzy, to i tak będziemy hipokrytami. Od tego się nie da uwolnić: Jesteśmy hipokrytami, bo nie możemy nimi nie być. Szczerość nie ma tu nic do rzeczy.

      Jeśli chodzi o święta. Magia z nieba nie spadnie. Samemu trzeba ją stworzyć.
      Współczuję Ci jeśli twoim problemem jest paczka słodyczy z Lidla...
      Magiczne powinno być przygotowywanie prezentów dla innych. Staranie się, robienie coś ponad.
      Kupienie paczki i czegośtam nie przyniesie ''magii'' o której wspominasz.
      Trzeba się postarać, samemu opakować, zrobić liścik, wymyślić wyjątkowe życzenia.
      Nie czekać z dupskiem, aż świat zrobi wszystko za Ciebie.

      Usuń
    2. Nie, nie jest moim problemem, choć przykro jest nie dostać prawie nic, podczas gdy wszyscy znajomi chwalą się co dostali.

      Skąd możesz wiedzieć, jak definiuję magię Świąt? Choć masz rację z jej definicją, nie powiem.

      Usuń
  2. Co do Twojego pytania na moim blogu, to powiem Ci, że Kraków zimą jest cudowny, można powiedzieć, że wręcz magiczny! :) Tylko chwilowo stopniał śnieg i atmosferka już nie jest taka cudowna, a wszystko jest oblepione błotkiem ... ;D
    Moje święta pewnie będą sztywne jak co roku, dziadek będzie wszystkim polewał co raz to mocniejsze drinki,mama pewnie będzie do mnie puszczała oczko na znak, że mam powiedzieć, że jestem zmęczona żebyśmy mogli wrócić do domu :D.
    W domu magii świąt nie czuję. Jednak jak pójdę na ośnieżony rynek, oświetlony tysiącami małymi, kolorowymi lampkami, zatłoczony malutkimi, drewnianymi straganami z różnymi duperelami świątecznymi i grającymi gdzieś w tle kolędami to jest tak cudownie, że humor sam się polepsza i tylko wtedy czuję magię świąt :). Zapraszam do Krakowa, wtedy sam się przekonasz na własne oczy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Święta to dla mnie jeden z kilku corocznych rytuałów, który należy odbyć ze względu na rodzinę. Chociaż muszę przyznać, że gdy wręczam im drobne podarki, które wyraźnie poprawiają im nastrój, to robi mi się jakoś tak ciepło na sercu. ;)

    Koniec semestru wypadł dość dobrze, oceny są w miarę ok. Cieszę się, że zamiast marznąć z samego rana w drodze do szkoły wreszcie się wyśpię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Nikt, widzę, że udziela się tworzenie bibliografii i przypisów do pracy :) Życzę powodzenia na konkursie, ale raczej się nie spotkamy - nie widzę zbyt dużo szans u siebie na przejście do III etapu. Nie pisząc oczywiście o tym, żeby się pochwalić, lecz w kontekście Twojego wpisu - temat mojej pracy, to komentarz myśli Pascala o relatywnym wymiarze prawdy. Widzę, że obrałeś temat raczej społeczny, a nawet antropocentryczny - w przeciwieństwie do mojego tematu skupiającego się bardziej na nauce i logice.

    Co do świąt - również nie przepadam, po prostu nie lubię tego, co było przedmiotem Twoich rozważań, choć czasem się tak zachowuję uzasadniając sobie, że wybieram mniejsze zło - kto wie, czy się nie mylę...

    A oceny mam za dobre, tak wyszło... Każdego semestru postanawiam się mniej uczyć, a skupić na przedmiotach dających mi satysfakcję i jak zwykle nie wychodzi. Ciekawe, kto prócz mnie, narzeka na oceny pod takim względem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy blog,
    Obserwuje,
    XoXo,
    www.ohyeahwk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń