Ten blog wciąż siedzi mi na ramieniu (po prawej stronie rzecz jasna). Pragnę wracać, pisać... lecz znowu coś mi ucieka. I tak dopiero na czyjąś prośbę, wspomnienie powracam. Znów, ponownie, jak zwykle, jak wtedy, jak nigdy...
Na 18:00 wybieram się na przedstawienie do Teatru. A raczej... do budynku Teatru Miejskiego, bo sam Teatr w mej mieścinie nie istnieje. Nie ma żadnych stałych spektakli, grupy (pół)profesjonalnych aktorów... W końcu to tylko małe miasteczko... do którego zjeżdżają się raz po raz obwoźne teatrzyki, odgrywające przedstawienia adekwatne do kanonu lektur szkolnych. Jest jeszcze drugi typ przedstawień (na który się wybieram). Ci sami ,,aktorzy" , z tej samej szkoły, grają w każdym przedstawieniu podobne role, wykorzystując te same ,,triki" teatralne w tych samych częściach przedstawienia. Powielanie tego samego schematu przy innych strojach i słowach - czyli przeciętna polonistka, która przez swoje reinterpretacje różnych dzieł, nieświadomie doprowadza do ich destrukcji. Ba! Destrukcji? Masakry, makabry, ekterminacji, orchidektomii! Piszę te słowa jeszcze przed wyjściem na kolejne przedstawienie (dalsza część wpisu pochodzić będzie z późnych godzin wieczornych i jestem przekonany o tym, iż me zdanie nie ulegnie zmianie).
fc06.deviantart.net/fs15/i/2007/200/3/f/the_return_by_dorry.jpg |
Na 18:00 wybieram się na przedstawienie do Teatru. A raczej... do budynku Teatru Miejskiego, bo sam Teatr w mej mieścinie nie istnieje. Nie ma żadnych stałych spektakli, grupy (pół)profesjonalnych aktorów... W końcu to tylko małe miasteczko... do którego zjeżdżają się raz po raz obwoźne teatrzyki, odgrywające przedstawienia adekwatne do kanonu lektur szkolnych. Jest jeszcze drugi typ przedstawień (na który się wybieram). Ci sami ,,aktorzy" , z tej samej szkoły, grają w każdym przedstawieniu podobne role, wykorzystując te same ,,triki" teatralne w tych samych częściach przedstawienia. Powielanie tego samego schematu przy innych strojach i słowach - czyli przeciętna polonistka, która przez swoje reinterpretacje różnych dzieł, nieświadomie doprowadza do ich destrukcji. Ba! Destrukcji? Masakry, makabry, ekterminacji, orchidektomii! Piszę te słowa jeszcze przed wyjściem na kolejne przedstawienie (dalsza część wpisu pochodzić będzie z późnych godzin wieczornych i jestem przekonany o tym, iż me zdanie nie ulegnie zmianie).
No i nie uległo!
Oni, czyli o tajemniczych organizacjach rządzących naszym światem
Inspiracji do poruszenia akurat tego tematu było kilka... Począwszy od swego rodzaju Rady Starszych w anime ,,Ergo Proxy"; przechodząc przez kwestie poruszane na zajęciach etyki; kończąc na poglądach nowopoznanego współdebatanta, pragnącego dołączyć do Wolnomularstwa. Powszechnie uważa się to za swego rodzaju nurt, kategorię myśli - co nie zmienia faktu, że w jej skład wchodzi kilka organizacji o ściśle zbieżnych poglądach i priorytetach.
Masoni (wolnomularze)
pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Square_and_compasses2.JPG |
Początek tego ruchu wiąże się z prostą do zapamiętania datą, a mianowicie rokiem 1717... Kiedy to cztery lordowskie loże angielskie założyły Wielką Lożę Londynu. Parę lat później pewien pastor stworzył do WLL konstytucje i unormował wszelakie kwestie sporne w jednym akcie normatywnym. Brzmi to może potężnie i wielmożnie, ale było to zaledwie sześć zasad, obowiązujących do dziś. Jeszcze wcześniejsze, pośrednio związane z samym ruchem, miały być stowarzyszenia budowniczych świątyń... Spotykali się oni pod osłoną nocy, w miejscu budowy świątyń i dyskutowali na tematy... o których nie mam pojęcia. Ale to zaledwie jedna z teorii. Nie chce Was zanudzać historią, ani kłamać... Mam w tej dziedzinie jedynie szczątkową wiedzę i chciałem jedynie napomniec o kilku ugrupowaniach. Głównym zamysłem tego ruchu jest obojętność wyznaniowa, poglądowa, religijna, etnicza z lekką dyskryminacją kobiet (bo nie mogą one, jeśli dobrze pamiętam, osiągnąć ostatniego stopnia wtajemniczenia) i skupienie się na idei braterstwa, równości (troszkę śmierdzi komunizmem). W Polsce takie loże również istnieją, Współdebatant wspominał, iż trzeba mieć 18 lat i albo zostać zaproszonym, albo zwyczajnie zgłosić się samemu i zależnie od farta dołączyć do początkowego stopnia wtajemniczenia.
Przez sam zamysł zamkniętej organizacji i potępienia ze strony Kościoła zaczęto doszukiwać się teorii spiskowych, jakoby Masoni władali ludzkością... Jakoby Masonem był papież, prezydenci państw etc.
Tutaj można dowiedzieć się co nieco o wolnomularstwie w Polsce:
Bohemian Grove
fc03.deviantart.net/fs70/f/2011/322/e/f/666_yisrael_god_and_slaves_by_wolfenkrieger-d4gjyvf.jpg |
Zabawa pod wielką sową zaczęła się w 1872 roku w San Francisco. Utworzony został tajny klub (tak tajny, że sam nie wiem skąd mam o nim informacje...) skupiający osoby z śmietanki politycznej, kultorowej, czy chociażby militarnej świata. Ogniwem splatającym te wszystkie osoby miały być wspólne zainteresowania okultyzmem, różnymi mitologiami, a później zwyczajnie... pragnienie dołączenia do pewnej stowarzyszonej elity. Joseph Redding, jeden z przewodniczących klubu stworzył rytuały i obrzędy, wzorując się na wszystkich możliwych i znanych mu mitologiach. Klub jest ogromną tajemnicą... Nie wiadomo do końca, które zdjęcia są prawdziwe, a które nie... Uważa się, że spotkania odbywają się pod 12-metrową sową. Same spotkania pozostają w ścisłej tajemnicy (ich terminy), bowiem miejsce jest ściśle określone (i cholernie dobrze strzeżone). Do brania udziału w obrzędach Bohemian Grove/Club przyznały się taki osoby jak (teraz pozwolę sobie skopiować coś z innej strony): pisarze, tacy jak Jack London i Mark Twain, politycy tacy jak twórca FBI J. Edward Hoover, John Major, Colin Powell, a także prezydenci USA – Dwight Eisenhower, Richard Nixon, Ronald Reagan, Bill Clinton i George W. Bush. Z kolei w lipcu 2004 roku „New York Post” informował czytelników, że w dwutygodniowym spotkaniu udział wzięli: George H. W. Bush, Dick Cheney, Alan Greenspan, Walter Cronkite, Newt Gingrich, Alexander Haig, Jack Kemp, Henry Kissinger, Colin Powell, John Major, William F. Buckley, Justin Dart, William Randolph Hearst, Caspar Weinberger, Charles Percy, George Schultz, Edward Teller, i były dyrektor CIA, William Casey.
Zakon Czaszki i Piszczeli
Nie jestem pewien, czy nie jest on jakimś odłamem masonerii... Chcę o nim tylko wspomnieć. Jedyne co wiem, iż należał do niej między innymi George W. Bush. Wspomniał o tym w swojej biografii, zarzekając się, iż są to tak tajne informacje, że nie poświęci temu więcej niż jednego zdania. Dowodem na to, że nie są to tylko puste słowa są zdjęcia... Szczególnie to jedno, tak bardzo rozpowszechnione:
www.zbawienie.com/images/georgewskullnbones.jpg |
Również polecam doczytać więcej informacji, czy chociażby wspomnieć parę ciekawostek w komentarzu. Ja chciałem tylko naprowadzić na pewien trop.
Tłum "nakłania go, 'Pij to! Pij to! Pij to" i on pije. Następnie jest on pośpiesznie prowadzony do człowieka ubranego jak Papież. "Ale zanim Demon chłoszcze go przez twarz swym ogonem. Inicjowany zgina się aby pocałować Papieża wielki palec u nogi, włożony w czaszkę" (Robbins, str.120.) Jest to główna część bardzo nie chrześcijańskiej i bluźnierczej ceremonii, która zainicjowała wielu członków klanu Busha w tę tajemniczą społeczność, odzwierciedlając podobne rytuały wcześniejszych bluźnierczych społeczeństw a nawet pewnych sekt wielbiących demony.
Po więcej informacji, zapraszam tutaj:
Bilderberg
th00.deviantart.net/fs70/PRE/f/2011/122/8/2/conspiracy_to_rule_the_world_by_quartertofour-d3fgo1s.jpg |
Klub łączący ze sobą prezydentów, biznesmenów i inne sławy ze świata polityki, religii etc. którzy spotykają się jeden raz do roku w ścisłej tajemnicy, by porozmawiać na temat aktualnych problemów świata. Nazwa grupy wywodzi się od nazwy hotelu w którym odbyło się pierwsze spotkanie, które zostało zainicjowane przez Polaka (Józefa Retingera), którego notaki biograficzne robią prawdziwe wrażenie... Dla ukazania przykładu i jak to wygląda współcześnie, skopiuje info z wikipedii:
Konferencje Grupy Bilderberg odbywają się przy obecności wyselekcjonowanych dziennikarzy, lecz zgodnie z obietnicą dyskrecji, nie zdają oni relacji z przebiegu ani treści rozmów. Tym też należy tłumaczyć brak zainteresowania mediów spotkaniami, w których uczestniczą m.in. takie osoby jak prezes Banku Światowego James Wolfensohn, żona byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Hillary Rodham Clinton, były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, żona Billa Gatesa – Melinda Gates, czy Andrzej Olechowski. W 2012 r. w spotkaniu Grupy brał udział polski minister finansów Jacek Rostowski. Wg uczestników, ze względu na nieformalny charakter, spotkania pozwalają na swobodną wymianę poglądów niezależnie od aktualnych animozji politycznych.
A jak Wy sądzicie? Zdaję sobie sprawę, że żaden ze mnie specjalista. Chciałem tylko uwidocznić pewien temat, zagadnienie... Wierzycie w jakąś grupę rządzącą światem? To, że takie grupy jak np. Bilderberg istnieją wydaje się być niezaprzeczalne. Ale sprawia to wrażenie luźnej dyskusji, a nie ściśle określonego tworzenia systemu zagłady ludzkości... Czego swoją drogą nie chce wykluczać.
Jakie jest wasze zdanie? Istnieją jacyś ,,Oni" , czy raczej tworzymy ich sami, poszukując sensacji? Moje zdanie na ten temat bywa różne. Wierzę, iż przywódcy państw w pewien sposób kooperują ze sobą, że tworzone są układy o których nie mówi się publicznie (nie tylko pomiędzy władcami państw, a również biznesmenami)... ale bynajmniej się tym nie przejmuję.
Pozdrawiam,
Nikt
“Lolita, light of my life, fire of my loins. My sin, my soul. Lo-lee-ta: the tip of the tongue taking a trip of three steps down the palate to tap, at three, on the teeth. Lo. Lee. Ta. She was Lo, plain Lo, in the morning, standing four feet ten in one sock. She was Lola in slacks. She was Dolly at school. She was Dolores on the dotted line. But in my arms she was always Lolita.”
Pozdrawiam,
Nikt
“Lolita, light of my life, fire of my loins. My sin, my soul. Lo-lee-ta: the tip of the tongue taking a trip of three steps down the palate to tap, at three, on the teeth. Lo. Lee. Ta. She was Lo, plain Lo, in the morning, standing four feet ten in one sock. She was Lola in slacks. She was Dolly at school. She was Dolores on the dotted line. But in my arms she was always Lolita.”
Vladimir Nabokov, Lolita